Dni mijały, jednak wieści z szpitala świętego Munga
nie były najlepsze. Praktycznie w ogóle ich nie było, jedyne czego przyjaciele
Harry’ego dowiedzieli się to to, że stan ich nastolatka nadal jest krytyczny, a
szanse na jego przeżycie maleją z dnia na dzień. Rodzina Weasley'ów , Hermiona
oraz Remus zamieszkali u Syriusza przy Grimmauld Place 12, ponieważ stąd mieli
najbliżej do szpitala w którym przebywał Wybraniec. Niewiedza była najgorsza.
Pewnego ranka Remus
zobaczył Syriusza, walącego z bezsilności pięściami w ścianę. Gdy Black poczuł
na sobie wzrok, obrócił się momentalnie z łzami w oczach.
- Remusie, a co będzie
jeśli go stracimy? Nikt mi wtedy nie pozostanie... Straciłem już Jamesa i Lily,
teraz Harry... Boże, jak ja się o niego boje - Syriusz stracił całkowicie
panowanie nad sobą i rozpłakał się jak małe dziecko.
- Nie stracimy go Syriuszu. Harry to silny chłopak,
na pewno z tego wyjdzie. Jestem tego tak
samo pewny, jak tego, że w grudniu nadejdą święta. Bardziej boje się o
jego stan psychiczny. Tortury Voldemorta są chyba czymś najgorszym, a on oprócz
tych tortur przeżył jeszcze inne. Dodatkowo Bellatrix dorzuciła od siebie kilka
mocnych klątw- powiedział Remus z pustką w oczach.
Na samo wspomnienie o kobiecie Syriusz poczerwieniał
ze złości.
- Kiedyś zabije tę sukę bez żadnego zahamowania.
Będzie zdychać tak długo, aż padnie w męczarniach za to, co zrobiła Harry’emu -
odpowiedział brunet. Nagle obrócił się na pięcie i wybiegł z pokoju. Remus
czuł, że głoś przyjaciela znowu się łamie.
W tym samym czasie w szpitalu świętego Munga
siedziała dziewczyna z burzą kasztanowych włosów na głowie. Patrzyła wciąż na
tą bladą twarz nie wierząc w to, co się dzieje. Jej najlepszy przyjaciel, Harry
Potter, leży tu i umiera?
Nie... - od razu odgoniła tą myśl ze swojej głowy -
Harry jest twardy, zawsze pakował się w kłopoty, ale wychodził z nich ogromną
ręką. Tak będzie i teraz była tego pewna, jednak cień strachu zawsze
pozostawał.
Chwyciła go za rękę i mówiła do niego cicho. Nie wiedziała,
czy ją słyszy czy też nie, ale nie było to dla niej teraz takie ważne.
- Harry, wróć do nas, obudź się wreszcie, ta
niewiedza nas dobija. Nie możesz nas teraz zostawić, potrzebujemy cię. Nie, nie
potrzebujemy cię jako Wybrańca, potrzebujemy cię jako człowieka, naszego
przyjaciela. Wszyscy na ciebie czekamy, Harry. Proszę cię, obudź się. - Gdy to
mówiła, nawet nie spostrzegła, kiedy po jej policzkach zaczęły spływać słone
łzy. Puściła jego rękę i wyszła, deportując się do domu przy Grimmauld Place.
Nie zauważyła, że gdy puszczała jego rękę, Harry delikatnie zaciskał palce,
jakby nie chciał, by nie przestawała do niego mówić.
Następnego ranka do domu na śniadanie wpadł
Dumbledore, obwieszczając wszystkim, że Harry się obudził. Wszyscy oszaleli ze szczęścia,
jednak po słowach dyrektora ich optymizm prysł jak bańka mydlana.
- Owszem, Harry się obudził, ale jest z nim źle. Pod
względem fizycznym będzie dochodził do siebie, jednak z psychiką jest wrakiem
człowieka. Nie chce nikogo widzieć - Rzekł dyrektor wychodząc.
Syriusz złapał się za głowę, słysząc słowa
dyrektora. Jednak przypuszczenia Remusa były słuszne.
- To co teraz będzie? Wróci dawny Harry? - Zapytał
sam siebie w myśli.
Hermiona pierwsza wstała od stołu, nie czekając na
nic, oraz nic nikomu nie mówiąc deportowała się do szpitala. Po cichu weszła do
sali i zobaczyła śpiącego przyjaciela. Automatycznie pogłaskała go lekko po
włosach, a w jej oczach zaszkliły się łzy.
- Mówiłem, że nie chce nikogo widzieć - powiedział
Harry tak lodowatym głosem, że Hermionę aż ciarki przeszły po plecach.
- Harry, ucieczka od rozmowy nie jest wyjściem, nie
możesz się zamykać przed całym światem. Daj sobie pomóc, nie zostawimy cię
samego, nawet na to nie licz - szepnęła Hermiona płaczliwym głosem.
Harry obrócił głowę w jej stronę, a ją aż przeraził
ten widok. Nie, nie przeraził jej widok ran na twarzy, przeraziły ją te
czerwone błyski w oczach.
- Wiesz co widziałem, gdy byłem nieprzytomny,
Hermiono?! - Zapytał Potter tak zimnym głosem, że znowu zebrało jej się na płacz.
Pokręciła przecząco głową.
- Non stop widziałem ten jego brzydki ryj,
wyginający się w ironicznym uśmiechu gdy rzuca na mnie coraz to gorsze klątwy.
Jego śmierć to będzie dla mnie za mało. Zemsta nie będzie wystarczająca. Zadam
mu tyle bólu, ile on nie jest sobie w stanie wyobrazić - Wysyczał Wybraniec i
znowu obrócił głowę w kierunku okna, dodając jeszcze - Słyszałem co do mnie
mówiłaś, gdy tak tu leżałem. Dziękuje Ci Hermi, ale teraz przepraszam, chce
zostać sam.
Hermiona westchnęła, pogłaskała go jeszcze po głowie
i wyszła. Nie zobaczyła tego bólu w oczach Pottera. Jego przyjaciele chcieli mu
pomóc a on sam się od nich odcinał.
Dziewczyna wpadła do domu ze łzami w oczach, nic nie
odpowiadając na pytające spojrzenia przyjaciół. Szybko zamknęła się w swoim
pokoju, rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać w poduszkę.
Bała się o Harry’ego. Najbardziej martwiły ją te
czerwone błyski, które widziała w jego oczach, oraz jego słowa. Zemsta
nie będzie wystarczająca. Zadam mu tyle bólu ile on nie jest sobie w stanie
wyobrazić... Te słowa odbijały się w jej umyśle jak mantra. Co Harry
myślał, mówiąc jej te słowa? Przecież Harry nigdy nie był taki, w życiu nie
chciał zadawać komuś bólu. Czy te tortury aż tak go zmieniły? Rozmyślając o
tym, zasnęła nie wiedząc kiedy. Śnił jej się bardzo dziwny sen...
Była w Hogsmade. Uliczka była pusta, widziała tylko
dwie postacie walczące ze sobą. Ku jej zdziwieniu i przerażeniu było to Harry i
Bellatrix. Klątwy śmigały w każdą stronę, nie były to zwykłe zaklęcia, głównie
te, które sprawiały ból. O niektórych nawet ona nie słyszała. Stała jak
wmurowana, nie mogąc się ruszyć, gdy Lastrange padła przed Potterem bez
różdżki, a jej przyjaciel wysyczał:
- Zabiłaś ją, a teraz ja zabije ciebie. Ale zanim
dostąpię tego zaszczytu, troszkę się zabawimy... Crucio! - Krzyknął
wybraniec a kobieta zaczęła wić się z bólu i krzycząc w niebogłosy - Potter
przerwał zaklęcie pytając- Masz dość?! To nie wszystko zabawimy się jeszcze
troszeczkę – Sectumsempra! - z brzucha kobiety buchnęła krew, a chłopak
zaśmiał się tak, że aż ciarki przeszły przyjaciółkę po plecach - Crucio! - cruciatus
na świeże rany dał podwójne działanie, kobieta zemdlała z bólu. Potter prychnął
pod nosem, rozbudzając ją i podając jej eliksir torturujący. Z jej ust, nosa,
uszu i oczu wydobyła się krew, a jej krzyk było słychać chyba aż w Hogwarcie.
Potter uśmiechnął się do siebie. rzucając ostatnie zaklęcie.
- Avada Kedavra - Bellatrix już się nie
poruszyła, a Harry padł na ziemie, trzymając się za głowę...
Hermiona obudziła się zlana potem z przerażeniem na
twarzy.
Było popołudnie. Syriusz wszedł do jadalni. a za nim
wkroczył Harry. Gdy przyjaciele rzucili się na niego by go wyściskać i
wycałować. Harry uśmiechnął się jakoś dziwnie. Czy Syriuszowi wydawało się, czy
ten uśmiech był jakiś taki sztuczny? Postanowił zapytać o to chrześniaka po
skończonym posiłku.
- Harry, proszę cię, po obiedzie chodź pomóż mi w
moim pokoju. Muszę coś zrobić, a wydaje mi się, że lepiej się na tym znasz ode
mnie - rzekł Łapa do chrześniaka.
Harry chcąc nie chcąc zgodził się.
- Powiedz mi, Harry, nie cieszysz się że wróciłeś do
domu? - Zapytał starszy, gdy usiedli na fotelach.
- Szczerze? - Zapytał młodszy patrząc prosto w oczy
Łapie. Ten przytaknął głową - Cholernie się cieszę, ale też nie mogę sobie z
tym wszystkim poradzić. Lekarze mówili mi, że ból może powrócić, ale niewiadomo
z jaką siłą. Na dodatek to pieprzona ręka – spojrzał na lewą kończynę, która
była w bandażu.
- Co z nią?
- Dostałem ciężką klątwą... Uzdrowiciele mówią, że
ból będzie do końca życia... chociaż może niedługo przestanę...
- Co ty mówisz?! – przerwał. – Na pewno przeżyjesz
tę wojnę!
Harry wpatrywał się w rękę przez jakiś czas, a potem
kontynuował.
- Jestem rzekomym wybrańcem, okey, przeznaczenie
zgotowało mi taki los i jestem gotowy stawić mu czoło, ale powiedz mi, jak?
Ludzie wymagają ode mnie rzucenia Avady bez mrugnięcie okiem, ale ja tak nie
potrafię, nie jestem morderca - Potter rozkleił się całkowicie, a Syriusz nic
nie mówił twierdząc, że lepiej dla chłopaka będzie, gdy to wszystko wygada, niż
będzie trzymał to w sobie.
- Harry - odezwał się w koncu Syriusz. - To jasne,
że nie jesteś mordercą. Życie pisze różne scenariusze, tobie napisało jeden,
którym można by było uraczyć wielu czarodziei. Jednak pamiętaj, Jelonku - Harry
skrzywił się nieco z lekkim uśmiechem na ten zwrot, a Syriusz wyszczerzył się,
widząc u chłopaka uśmiech pierwszy raz od jakiegoś czasu. Pierwszy prawdziwy
szczery uśmiech. - Zawsze masz nas, masz mnie, Hermionę, Rona i jego rodzinkę,
Remusa. Chyba nie muszę ci dalej wymieniać.
Harry niespodziewanie wstał, podszedł do chrzestnego
i powiedział:
-Kocham cię
- wtulił się w niego, a w odpowiedzi Syriusz przytulił chrześniaka jeszcze
mocniej, odpowiadając - Ja ciebie też.
Pogadali ze sobą jeszcze dobre pół
godziny. Harry był Łapie bardzo wdzięczy, że mógł się mu wyżalić. Było mu lżej.
Chłopak szedł właśnie do swojego pokoju, gdy natrafił na drzwi, na których
pisało Biblioteka Rodzinny Blacków.
Sam nie wiedział co go podkusiło, aby tam wejść.
Gdy otworzył wielkie wrota, jego wzrok przykuł
wielki regał podpisany Czarna Magia- obrona i atak. Nie zastanawiając
się długo podszedł, zabrał pierwszą lepszą książkę z półki, schował pod bluzę i
udał się do swojego pokoju, aby zagłębić się w lekturze.
Nie miał zielonego pojęcia, że ta książka aż tak
zmieni jego życie i nastawienie do czarnej magii.
Mike
Mike
U u u , mogę ci powiedzieć, że ten rozdział... jest ODJAZDOWY;) Bardzo mi się podobają wątki z Hermioną, fajnie by było, gdyby była z harrym, ale jak zrobicie z niezrównoważoną to wasz wybór i napewno będzie fajny. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział;)
OdpowiedzUsuńPozdro.
Em, zapomniałam wspomnieć. Niezrównoważona u mnie pojawił się 2 rozdział;) http://hp-i-nadzieja-zycia.blogspot.com/ Ciebie Mike też zapraszam;)
OdpowiedzUsuńCholewka, zaglądam prawie codziennie na blog niezrównoważonej, żeby zobaczyć czy jest nowy rozdział, a ona tym blogiem jest zajęta! Taa... wiem Amerykę odkryłam. Blog świetny, nie zaczął się tym, że Harry idzie Privet Drive i robi sobie pokutę :) Dzięki wam za to. Dodaje was do linków i czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńChwała za to, że Łapa żyje! :3 Cholera, dlaczego dopiero dzisiaj tutaj weszłam?! Ech, no dobra mniejsza o to... Ten rozdział był taki, że aż brakuje mi pozytywnych przymiotników do jego określenia... *-* Ale ta czarna magia, hmm... coś czuje, że Harry nie skupi się tylko i wyłącznie na obronie xD
OdpowiedzUsuń